Marantz PM-17 jest zintegrowanym wzmacniaczem stereofonicznym z końca lat dziewięćdziesiątych. Jest to jedna z solidnych oraz udanych konstrukcji od Marantza. Wzmacniacz zbudowany jest z dwóch modułów końcówki mocy, przedwzmacniacza, regulacji barwy oraz selektora wejść i wyjść sygnałów liniowych audio. W centrum urządzenia umieszczono potężny transformator toroidalny. Posiadacze tego pięknego wzmacniacz cenią go sobie za neutralną barwę oraz detaliczność. Mnie osobiście od pierwszego odsłuchu rzuciła się dobra reprodukcja niskich częstotliwości. Więc miłośnicy dobrego basu nie będą zawiedzeni. Powstało wiele wersji tego modelu, jest także wersja sygnowana przez samego Kena Ishiwatę.
Mój egzemplarz to dokładnie 74PM17/02G. Niestety wzmacniacz trafił do mnie uszkodzony, a konkretnie po włączeniu silnik od potencjometru głośności cały czas jest uruchomiony w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Nie działa selektor wyboru źródła oraz nie świeci się żadna dioda informująca o wybranym źródle. Praktycznie z powodu tych usterek teraz ciężko jest sprawdzić, czy w ogóle gra. W takim razie przyszła pora na diagnozę i naprawę.
Oględziny
Już na początku w oczy rzuca się naprawiona ścieżka na płytce wyłącznika urządzenia. Nie napawa to zbytnim optymizmem oraz świadczy o tym, że w przeszłości przeszedł jakiś większy szok.
Kolej na zasilacz. Wartości napięć są przybliżone, do tych widniejących w instrukcji serwisowej, więc uznaje je za prawidłowe. Jednak padł podejrzeniom jeden rezystor bezpiecznikowy. W pomiarach wypadł na sprawny, jednak jego wygląd zewnętrzny budzi wątpliwości, jak długo takim pozostanie? Dlatego nie zaszkodzi ten rezystor wymienić. Rezystor R923 okazał się uszkodzony oraz ścieżka w obwodzie połączeń masy wejścia/wyjścia sygnału zdalnego sterowania.
Na płytce z odbiornikiem podczerwieni i diodami znajdują się uszkodzone tranzystory Q262, Q263 oraz dioda przełączająca D268.
Czas sprawdzić mikroprocesor TMP47C200BN. Podczas pomiaru rezystancji pomiędzy nogą 21 a 42, czyli między zasilaniem układu a masą miernik wskazuje ponad 12R, a to praktycznie oznacza zwarcie. Jak się już domyślacie, jest to bardzo zły scenariusz, bo oznacza uszkodzenie mikroprocesora. Wprawdzie można zakupić taki mikroprocesor, lecz problem jest w tym, że jest on zaprogramowany przez producenta i zamiennik musi posiadać taki sam firmware.
Kolejne uszkodzenia ścieżek masowych odnalezione na płytkach sterowania poziomem głośności oraz gniazd wejść/wyjść sygnałów liniowych.
Do jego wnętrza wkradło się także audiovoodoo ;) Szkoda tylko, że ten super bezpiecznik skorodował :(
Naprawa Marantz Pm-17
Po przeanalizowaniu schematu blokowego postanowiłem wylutować uszkodzony mikroprocesor i „wpiąć się na stałe w jedno z wejść liniowych”. W takim przypadku wzmacniacz będzie sprawny z mniejszą funkcjonalnością. Wszystkie funkcje, którymi zarządzał mikroprocesor, przestaną działać np. sterowanie pilotem czy selektor wejść/wyjść liniowych. Za to sam wzmacniacz będzie sprawny, a teraz jest to najważniejsze. Szkoda byłoby, gdyby wylądował w koszu. Zwłaszcza że posiada świetne walory muzyczne.
Podsumowanie
Gdyby ktoś słyszał, widział taki mikroprocesor, to proszę dać znać. Pilnie go poszukuję. Często występował we wzmacniaczach z lat dziewięćdziesiątych np. w PM7000. A aktualnie wzmacniacz działa i funkcjonuje regulacja balansu, barwy tonów, tryb source direct, regulacja głośności, wskaźnik temperatury i jedno wejście liniowe. Jak zwykle serdecznie zapraszam do dyskusji i pozdrawiam wszystkich czytelników.